Kowary to miasto górnicze już od średniowiecza kiedy to jakiś gwarek odkrył że jedna z pobliskich zawiera rudy żelaza. Od tego się zaczęło górnictwo rud żelaza w Kowarach i późniejsza produkcja broni palnej - dobrą passe miasta zakończyła wojna 30-letnia w XVII wieku i miasto znacznie się wyludniło i podupadło. Jeszcze niedawno wydobywano w okolicy uran dla rosyjskiej atomistyki, należy wspomnieć iż robotnicy nie mieli odpowiednich zabezpieczeń dlatego wielu z nich potem umarło.
My trafiliśmy do Kowar na kacu - Paweł, który notabene też miał kaca, pociągnął nas na jakąś główną ulicę gdzie były stare kamienice, kościoły - no typowa starówka z tą jedna różnicą że bardzo długa, wszystko jakby całe stare miasto się ciągnęło wzdłuż jednej głównej ulicy. Dodatkową "atrakcją" był deszcz. I tak to miasto zapamiętaliśmy, długa starówka z zabytkami, deszcz, jakieś remontowane ulice i pozamykane budy z hotdogami i tym podobną padliną, ale samo miasto było fajne, tylko okoliczności nie te.
Pobliskich Karkonoszy też żeśmy nie uwidzieli z powodu chmur i deszczu. Kac i deszcz - nie polecam.
Złapaliśmy kolejny autobus, tym razem do Kamiennej Góry.