Do Złotoryi pojechaliśmy pekaesem ze Świdnicy. Miasto nie prezentuje się okazale jak się widzi z daleka, dopiero jak się już wiedzie do miasta i zacznie się rozglądać robi się ciekawiej. Miasto leży u podnóża jakichś górek i nad złotonośną rzeczką.
Złotoryja to historyczne miasto Dolnego Śląska. Prawa miejskie Złotoryja otrzymała od Henryka I brodatego w 1211 co czyni miasto najstarszym pod względem prawnym. Potem historia jest nie mniej ciekawa, ale dość podobna do innych miast Dolnego Śląska. Już od wczesnego średniowiecza osadzano tu górników aby pracowali przy wydobyciu złota i innych kruszców, część z nich zginęła w bitwie z Mongołami pod Legnicą. Inny jak dla mnie interesujący fakt to to że kartograf Mikołaj z Kuzy na mapie Europy z 1467 na Śląsku zaznaczył jedynie dwa grody - Wrocław i właśnie Złotoryję. Innym ważnym wydarzeniem było założenie gimnazjum łacińskie z którego nieomal nie powstał uniwersytet - przeszkodziła temu śmierć panującego wówczas księcia Fryderyka II (książę brzesko-legnicki) i pożar miasta.
W Złotoryi zachowały się fragmenty średniowiecznych obwarowań oraz stare miasto. Kiedy my byliśmy w mieście stare miasto robiło smętne wrażenie, było zaniedbane po latach komunistycznej ignorancji, teraz podobno to się zmieniło.
W Złotoryi mieliśmy nocować więc znaleźliśmy nocleg - było to schronisko młodzieżowe, gdzie dostaliśmy pokój razem z trzema innymi gośćmi - robotnikami gdzieś z drugiego krańca Polski, którzy widząc trzech studentów ucieszyli się bo mieli z kim wypić w piątkowy wieczór. Poszliśmy nad miejscową rzekę płukać złoto to jest płukać gardła. Polegało to z grubsza na wchodzeniu do wody i piciu w pozycji stojącej oraz pochylaniu się od czasu do czasu i szukaniu złota na dnie. Opróżniliśmy flaszki do ostatniej kropelki a złota mimo takiego dopingu nie znaleźliśmy. :P