Geoblog.pl    marcin954    Podróże    Podążając szlakami kupców dawnej Hanzy zwiedzamy państwa wschodniego wybrzeża Bałtyku.    Ryga - miasto dawnej i nowej Hanzy w pełnej krasie
Zwiń mapę
2009
25
sie

Ryga - miasto dawnej i nowej Hanzy w pełnej krasie

 
Łotwa
Łotwa, Ryga
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2831 km
 
W Rydze wysiedliśmy z autobusu i pierwszym naszym odruchem było znalezienie planu miasta. Znaleźliśmy - nasz hostel (Doma Hostel) znajdował się na starym mieście na ulicy Škunu iela. To był nasz najtańszy nocleg - kosztował 28 łatów czyli około 40 euro, nie najgorzej. Bardzo blisko ryskiego rynku i w samym centrum starówki. Daleko do łażenia nie było. :-)

Zapakowaliśmy się do hostelu, który nie był tak tragiczny jak ten z Helsinek, tym bardziej że mieliśmy niezły widok z okna. Zaczęliśmy zwiedzać starówkę - tutejsze stare miasto różni się od tego z Tallinna. Klimat jest inny, daje się wyczuć jak się zagląda w poszczególne kąty duże wpływy niemieckie i polskie. Kamienice Rygi są wyższe, bardziej stylowe że tak powiem - w Tallinie klimacik jest inny, zbliżony ale inny. W Rydze można bowiem obejrzeć oryginalne kamienice z XVI wieku i z wieków późniejszych (niemiecka secesja), których właściciele wywodzili swe korzenie z rodzin kupieckich a co za tym idzie z dawnej Hanzy. Najbardziej chyba znanym budynkiem jest Dom Kotów z dwoma kotami na szczytach dachu - sympatycznie to wygląda. Do tego dochodzi szereg innych kamienic: Wielka Gildia, Mała Gildia, Trzej Bracia, dom Bractwa Czarnogłowych oraz mury miejsce z basztami i zamek, będący siedzibą prezydenta Łotwy. Ponadto można zobaczyć liczne obiekty sakralne jak kościoły i cerkwie. Osobliwością w Rydze jest pałac podobny do Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, tylko że sporo mniejszy.

Charakterystycznym obiektem w Rydze jest Brīvības piemineklis czyli pomnik niepodległości. Znajduje się on na północny - wschód od starego miasta - najlepiej iść wzdłuż ulicy Kalku Iela aby tam trafić, należy przejść idąc prosto przez niewielki park i fosę. Ten pomnik stanął w stolicy Łotwy w 1919 roku i w czasie komunizmu nie został zdemontowany, komuniści nie odważyli się. Obecnie przy pomniku żołnierze łotewscy pełnią wartę honorową i tego co wyczytałem nie wolno ich absolutnie zaczepiać, można się naprawdę narazić na kłopoty. Ryga posiada fosę, która okala stare miasto jak we Wrocławiu oraz coś w rodzaju plant jak w Krakowie.

Z historii miasto warto wspomnieć iż należało ono do I Rzeczpospolitej od 1561 r., kiedy to zlikwidowano państwo Kawalerów Mieczowych. Ryga należała do Rzeczpospolitej w szczycie świetności państwa polskiego i przeszła w ręce szwedzkie w 1921 r. W czasie polskiego tam panowania (szczególnie dla Rygi odznaczył się król Stefan Batory) zamek ryski - Rīgas pils) przeżywał swą świetność i działało kolegium jezuickie. Po czasach szwedzkim nadeszły czasy rosyjskie od początku XVIII wieku - tu należy nadmienić iż pobliska Łatgalia (dzisiejsza wschodnia Łotwa) ze stalicą w Dyneburgu należała do Polski aż do rozbiorów. W Rydze do dziś żyje wielu Polaków i funkcjonują polskie szkoły: podstawowa i średnia.

We współczesnej Rydze wszędzie słychać język rosyjski na ulicy i widać obecność rosyjskich mediów: gazety, radio czy piosenki w restauracjach. Rosjanie i inni rosyjskojęzyczni obywatele dawnego związku sowieckiego przyjechali do Rygi w ramach akcji osiedleńczej, podobnie rzecz miała się w całym kraju i innych republikach bałtyckich. Rosjanie zasiedlali stolice tych państw i większe miasta - po odzyskaniu niepodległości część z nich opuściła Łotwę (i Estonię) ale nadal Łotysze są mniejszością w stolicy stanowiąc około 40-45 % ogółu ludności - w 1989 r. było ich tu tylko 36 %. Dlatego też rosyjski jest wszędzie, oprócz nazw ulic - we wszystkich krajach bałtyckich nazwy ulic tylko w językach narodowych, co jest kontrastem z Finlandią, i zdecydowaną większością napisów na witrynach sklepowych - można odnieść wrażenie, iż Rosjan i innych mniejszości jakby tu nie było. Niemców w Rydze nie ma, podobnie jak w Tallinnie - wyjechali po odzyskaniu niepodległości i później po wojnie. Turystów z Niemiec - cała masa. :P

Łotysze przypominają z wyglądu Estończyków - jasnowłosi i mili dla obcych, ale jednak nie tak otwarci jak ich sąsiedzi z północy. Gorzej też mówią po angielsku, ale można się porozumieć bez problemów. Rosyjskiego można używać dopiero jak się wie, że dana osoba mówi w tym języku do innych. Tutaj też trafiliśmy do stylowej restauracyjki, gdzieśmy coś przekąsili i odpoczęli. Na Łotwie nie powinno być problemu z płaceniem kartą, ale lepiej pytać coby nie było niespodzianki. Lokalna waluta - łat, ma wyższy kurs od euro (w stosunku 2/3) co czyni wszystko całkiem drogim, ale mimo tego Łotwa jest nieco tańsza od Estonii. Ogólnie kraj zadbany i cywilizowany, ale nie tak dopieszczony jak Finlandia czy Estonia. Mnie się bardzo spodobało w Rydze z powodu klimatu jaki posiada to miasto.

W hostelu Ani spodobało się granie z rynku, więc czytała i słuchała muzyki. Ja poszedłem na internet - był komp w pokoju za holem. Tam pewien Australijczyk mieszkający w Londynie oglądał telewizję i pił piwo - jakoś tak zaczęliśmy gadać i dał mi jedno. Spożyłem błyskawicznie, dał mi drugie :-) Pogadaliśmy chwilę, skończyłem sprawdzać co się dzieje w szerokim świecie, pożegnałem się i wróciłem do pokoju - Ania dalej czytała, muzyka grała, więc poszedłem się przejść. Ryga nocą ma swój klimat i odebrałem wszystko nieco inaczej niż za dnia. To miasto tętni życiem niezliczonych nastrojowych kawiarenek - muzyka, głosy, zapachy serwowanych potraw, światła latarni i podświetlone fasady kamienic - próbowałem to jakoś nazwać, określić, ale ponieważ mi nie wyszło to zająłem się czymś innym. Nabyłem bowiem jeszcze jedno piwo i wróciłem do hostelu. Muzyka jeszcze grała, okno otwarte było na oścież, ale robali nie nawpadało, mimo to je zamknęliśmy - i tak ku uciesze Ani dalej słyszeliśmy co grają.

Rano poszliśmy na autobus i kupiliśmy bilety do Wilna. Już wczoraj wiedzieliśmy że autobus nie jedzie 7 czy ile tam godzin jak głoszą przewodniki tylko nieco ponad 4 godziny. Na miejscu mała zgrycha - turysta zza oceanu nie rozumiał, że trzeba pokazać duplikat biletu, bo przez granicę się jedzie. Pomogłem mu i wytłumaczyłem co i jak, pokazał kierowcy papierek i wszystko grało. Okazał się Amerykaninem z Illinois i po wizycie w Wilnie miał jechać do Warszawy. Już w czasie jazdy pokazałem mu ryski Pałac Kultury i Nauki i powiedziałem, iż w Warszawie jest podobny, tylko o wiele większy ;-] Kierowcą autobusu był Wilniuk, który mówił po polsku z silnym rosyjskim akcentem, więc po rosyjsku rozmawialiśmy a w zasadzie jak się dało - trochę po polsku, trochę po rosyjsku. Przez telefon całą drogę gadał po rosyjsku. Ja słuchałem i przypominałem sobie ten język coraz bardziej. Pochwalił się, że ma rodzinę w Polsce. My siedliśmy na przedzie, zaraz za kierowcą pomni, że jednak mniej telepie - autobus to autobus, z tyłu zawsze będzie nieco mocniej telepało :P

Łotwa jest jak wcześniej Estonia - słabo zaludniona, więc autobus jedzie szybko. Droga w porządku, kierowca w porządku, autobus też. Na granicy z Litwą wszedł pogranicznik do środka i coś do nas zabełkotał, więc mu odpowiedziałem po angielsku, że nie rozumiem, to powiedział pass... Dałem paszport swój i Aniowy - w 2 minuty obskoczył wszystkich, koniec kontroli, jedziemy dalej. Nie pytałem kierowcy czemu w Schengen są kontrole, bo mogą przecież być. Na Litwie po przejechaniu granicy małe trudności - robili nową drogę i jak mi powiedział kierowca - z funduszy unijnych. I słusznie - pomyślałem - niech robią za te fundusze jak najwięcej dróg cobyśmy szybko po nich jeździli.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2013-07-03 22:22
Bardzo ciekawy opis i śliczne zdjęcia !.
 
 
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 174 wpisy174 59 komentarzy59 1215 zdjęć1215 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
23.03.2018 - 26.03.2018
 
 
20.09.2016 - 23.09.2016