Geoblog.pl    marcin954    Podróże    Podążając szlakami kupców dawnej Hanzy zwiedzamy państwa wschodniego wybrzeża Bałtyku.    Turku - miasto Nowej Hazy przywitało nas ładną pogoda i nie tylko to było ładne :D
Zwiń mapę
2009
21
sie

Turku - miasto Nowej Hazy przywitało nas ładną pogoda i nie tylko to było ładne :D

 
Finlandia
Finlandia, Turku
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2295 km
 
Turku wybrałem jako cel docelowy dość przypadkowo - chciałem na północ a bilet kosztował raptem 22 funty. Później kupowałem bilet dla Ani, który był dwa razy droższy ale tak czy siak wyszło bardzo tanio.

Wylądowaliśmy - odebraliśmy bagaż z taśmy. Hol był malutki - samo lotnisko w Turku jest bardzo małe (Terminal 2). W samolocie leciało sporo Polaków - studentów. Oni też trafili z nami do tego samego autobusu jadącego do miasta. Po wyjściu na zewnątrz dało się odczuć niższą temperaturę, ale nie było zimno, co najwyżej nieco chłodnawo, ale w porządku. Autobus do miasta z lotniska kosztuje jakieś 2 euro - pomogła mi jedna Polka kupić bilety bo kierowca nie mówił po angielsku. Aby trafić na przystanek (linia nr 1) należy wyjść z terminalu, iść wzdłuż płota, potem do drogi na przełaj za budynek widoczny jak się wychodziło - czyli w zasadzie naprzeciwko. Tam za budynkiem będzie wiadukt - autobusy jakoś co pół godziny.

Samo miasto jest nowoczesne i czyste, to nie to samo co w Polsce, Anglii czy Hiszpanii. Widać skandynawską solidność. Na ulicach prawie sami jasnowłosi Finowie, nie ma tłumów. Mnie się od razu spodobało. W autobusie szukamy naszego hotelu na planie miasta znalezionym przy przystanku. I tu pierwszy zaskoczenie: ulica na której jest ten hotel Scandic Julia (widzimy go na planie) nazywa się inaczej! Adres mamy Eerikinkatu 9, ale na planie hotel stoi przy Eriksgatan. Chwilę nie wiemy co jest grane aż mnie olśniło! W południowej Finlandii w użyciu są dwa języki: fiński i szwedzki. Turku leży na terenach zamieszkałych przez mniejszość szwedzką a co za tym idzie nazwy ulic są podawane w obu językach. To była ta sama ulica tylko miała nazwę w dwóch językach. :-) Począłem lubić ten kraj :-)

Na pierwszy rzut oka widać iż miasto jest na wskroś nowoczesne, nie ma tu za wiele do zwiedzania poza zamkiem i kilkoma kościołami oraz jakimiś mniejszymi obiektami rozsianymi po centrum. Mimo nowoczesności wiele budynków pochodzi z XIX wieku, poza tym jest klimatyczne. Brak tłumu turystów pozwala na swobodny spacer bez konieczności spieszenia się. My odwiedziliśmy również sklepy na wniosek Ani, która wydała pierwsze pieniądze na torbę (która nam się bardzo przydała) i koszulkę dla mnie (która nam się znacznie mniej przydała). Ceny to szok, wszystko droooogie!!! Obsługa w sklepach profesjonalna - schludnie ubrani ludzie, uprzejmi i mówiący po angielsku bez kompleksów. Same sklepy bardzo czyste, bez sklepowego bajzlu tak wszechobecnego w UK. Tłoku nie ma - ceny!

Wszędzie łatwo jest trafić, ulice w centrum układają się w szachownicę (uwaga na podwójne nazwy!). Rynku w naszym rozumieniu nie ma - jest szeroki plac, wyłożony kocimi łbami od którego odchodzą ulice pod kątem prostym. Jadąc autobusem z lotniska trafi się na ten plac. My po wyjściu z autobusu z klamotami mieliśmy jakieś 200 metrów do pokonania do naszego hotelu - trafiliśmy tam dzięki wskazówkom uprzejmego Fina, która sam zaofiarował pomoc, widząc że się kręcimy nieco nerwowo szukając właściwego azymutu. ;-) Mieszkaliśmy w hotelu Scandic Julia, warunki jak na 82 euro za podwójny pokój bardzo dobre, smaczne śniadanie, dostęp do internetu, uprzejma obsługa, centrum miasta. Polecam.

Rano następnego dnia wybieramy się idąc wzdłuż brzegu rzeki na zamek w Turku. Po drodze oglądamy jachty i wodoloty - pierwotnie mieliśmy plan wyprawy na wyspy alandzkie, lecz został on zarzucony z powodu długiej i drogiej podróży promem - nie widziało nam się wracanie o 3 w nocy do miasta i jazda z rana do Helsinek.

Pochodzenie nazwy miasta Turku jest słowiańskie (od słowa targ) a zamek ten jest bodajże najstarszym zamkiem na ziemiach fińskich - wybudowany w 1280 roku. Okres świetności zamku to czasu panowania Jana III wazy i Anny Jagiellonki w pod koniec XVI wieku. W zamku można zwiedzać sale zamkowe (jest ekspozycja) oraz lochy, które niestety były tego dnia niedostępne dla zwiedzających.

Samo Turku, o czym żeśmy się dowiedzieli już na miejscu jest dla Finlandii tym czym dla Polski jest Kraków czyli dawną stolicą państwa. Miasto pełniło funkcję stolicy do 1812 roku, kiedy to przeniesiono stolicę do Helsinek.

Z Turku wyjeżdżamy autobusem w niedzielę o 10 rano po zjedzeniu śniadania w hotelu. Kierunek - stolica Finlandii czyli Helsinki. Na terminal autobusowy prowadzi ulica Aurakatu/Auragatan - łatwo trafić: albo ludzie wskażą albo będzie na planie miasta zaznaczone. Koszt jazdy bodajże 27 euro. Autobus jedzie szybko, po drodze tylko jedno miasto i jakieś miasteczka czy wioski, nie ma przystanków. W Finlandii nie ma co chwilę wiosek jak w Polsce - jest pusto, jedyne co widać na oknem to lasy i skały, z rzadka jakieś drewniane domki (ładne). Droga równa jak stół bilardowy. :-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 174 wpisy174 59 komentarzy59 1215 zdjęć1215 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
23.03.2018 - 26.03.2018
 
 
20.09.2016 - 23.09.2016