Trutnov to podobno miasto gdzie dziś można spotkać legendarnego Karkonosza, ducha z tych gór. Zapewne w szczególności po wyjściu z piwiarni. :D
Ale zacznę od początku - wróciliśmy ku naszej radości do Czech, gdzie piwo i żarcie było nieco tańsze, spanie w namiocie. Po przeliczeniu kasy podczas jazdy tramwajem kolejowym z Kralovca do Trutnowa wyszło że mamy jeszcze forsę na jakiś tydzień podróży jeśli odwiedzimy Wiedeń i Bratysławę.
Miasta nie znaliśmy więc poszliśmy na starówkę coś zjeść i napić się piwa. Stare miasto jest dość charakterystyczne - białe lub żółte fasady z podcieniami i arkadami. Wygląda sympatycznie, ale na dłuższą metę takie same miasteczka potrafią nużyć. Czeskie miasteczka są właśnie takie same z wyglądu. Poza tym jest cała masa zabytków sakralnych i cmentarz. My nie wędrowaliśmy specjalnie po mieście, zjedliśmy, wypiliśmy i zdecydowaliśmy się pójść na dworzec i jechać gdzie indziej, do innego czeskiego miasteczka, potem przez Brno i Ołomuniec do Wiednia.