Do Zawidowa dotarliśmy pociągiem osobowym aby zobaczyć miasteczko i przejść czeską granicę. Nie pamiętam ile się szło z peronu do granicy ale troszkę sobie pomarudziliśmy na rynku szukając jakiejś jadłodajni. Rynek to typowy rynek jakie można znaleźć w małych miasteczkach - kolorowy ale bez specjalnych atrakcji. Ogólnie miasto wyglądało na nieco stare, jakby długo nieodnawiane, teraz to się zmieniło. Rynek jest jakieś sto metrów od granicy a sama granica przebiega praktycznie ulicami.
Przeszliśmy granicę bez żadnych kłopotów, po chwili byliśmy w Czechach w przygraniczej wiosce Habartice.