Poszliśmy na półwysep od strony mola - Llandudno Pier. Droga na początku wije się wokół półwyspu. Gapiąc się na skały i klif narobiliśmy zdjęć. Widok jest niezły, można się poczuć jakby się w jakimś tajemniczym miejscu było. Strome skały mają szary kolor, do tego uboga roślinność. Jałowy teren jakby na to nie patrzeć, jedynie koza tam wyżyje, zresztą spotkaliśmy kilka :-) Na końcu półwyspu jest niewielka restauracja, nic ambitnego po prawdzie mówiąc ale w UK wymagać zbytnio nie można... :D
Warto wejść do góry i tak też uczyniliśmy wspinając się jakąś ścieżyną na górę. Stamtąd świetnie widoki we wszystkich kierunkach. Od zachodu widać wybrzeże Walii z wyspą Anglesey w oddali i małą wysepką na której gnieżdżą się maskonury (puffin). Bliżej widoczne są góry Snowdonii a dokładniej to północny kraniec masywu, wrażenie jest niezłe. Patrząc w stronę południową zobaczymy Tywyn i Conwy - w tym drugim mieście da się bez problemu zauważyć masywny zamek - to Conwy. Na dole, po zachodniej stronie półwyspu jest wioska, w której ogródki i boiska do tenisa kończą się niemal w morzu.
Z atrakcji jakie są to można wymienić kopalnię z epoki brązu, jest też tam sklep z minerałami, ośrodek sportowy - jest tam zjeżdżalnia dla rolkarzy oraz restaurację w najwyższym punkcie półwyspu.