Mieszkając w Zjednoczonym Królestwie człowiek uczy się na nowo pewnych umiejętności, jedną z nich jest brak zaufania do instytucji publicznych. Tego dnia mam samolot z Liverpoolu o 11:50, ale pojawiam się w centrum Manchesteru wydawało by się o wiele za wcześnie, nie bez powodu. Okazuje się, że autobusu na lotnisko nie będzie, bo się zepsuł, czy co się tam stało i trzeba radzić sobie samemu, a jazda następnym za półtora godziny jest obarczona dużym ryzykiem. Na autostradzie między Liverpoolem a Manchesterem korki nie bywają, korki są tam stałym elementem krajobrazu. No więc chodzę i przeklinam, ktoś mnie zaczepia i pyta czy pojadę taksą, mówię że jasne, że trzeba by jeszcze znaleźć ze dwóch ludzi i możemy jechać. Dwóch kolejnych się znalazło i jest nas razem trzech Polaków i jeden Włoch, dzwonimy, taksówka na liverpoolskie lotnisko ma kosztować 47 funtów. Stwierdzamy że tanio. Przyjeżdża taksa i pan mówi, że suma jest znacznie większa bo 70 funtów, targuje się z nim, ustalamy na 60 funtów, czyli po 15 na głowę. Damy rade bez problemu, ale to doświadczenie utwierdza mnie w przekonaniu, że zawsze należy być wcześniej na wypadek smutnych niespodzianek. Towarzystwo w porządku, dogadujemy się bez problemu ;-)