W Chojnicach byłem umówiony z Michałem, także kumplem z treningów sztuk walki. Michał przyjechał po mnie pod dworzec PKP, pojechaliśmy do miasta. Co tu gadać Chojnice nie są jakieś tam rewelacyjne do zwiedzania, więc chodziliśmy głównie po sklepach, trafiliśmy do herbaciarni, gdzie kupiłem sobie nieco czerwonych herbat - sklep jest opodal Bramy Człuchowskiej. Co jeszcze ciekawego zrobiliśmy? Pojechaliśmy nad Jezioro Charzykowskie przespacerować się i pogadać. Wiele razy słyszałem o tym jeziorze, ale nigdy tam wcześniej nie byłem. Po powrocie do Chojnic poszliśmy do restauracji coś zjeść i wypić, polskie potrawy które tam serwowano bardzo nam smakowały.
Pożegnałem się z Michałem, który na dniach miał zostać ojcem, obecnie już nim jest ;-) W przyszłym roku jak będę znowu jeździł po kraju to się do niego odezwę i się pewnie spotkamy się ponownie. :-)
Pozdrawiam całą szczęśliwą rodzinkę ;-)
Z Chojnic do Szczecina wyjechałem z opóźnieniem, ale za to tramwajem kolejowym. Ten pojazd szynowy wygląda zacnie i nie ma się poczucia wyobcowania jak się siedzi w środku, nie jęczy i kwęka, nie śmierdzi. Prędkość dałbym 1,5 razy typowy pojazd szynowy firmy PKP. ;-) Miałem jedną przesiadkę, którą ja sam nazywam stacją widmo, ponieważ dworzec jest spory, ale miasteczko w którym leży maleńkie. W Szczecinie byłem wieczorem w pełni zadowolony z wyjazdu.