Wpadliśmy z Jareckim do tego muzeum aby zobaczyć jakieś eksponaty z Titanica, ale nie tylko po to.
Dojechać z Manchesteru jest bardzo łatwo, nieco trudniej jest zaparkować, ale jest to do wykonania jak się człowiek nieco postara. Wysiadka z furaka, zakup biletu parkingowego (2 funty godzina, 4 funty za dwie godziny, funtów za 3 godziny). Idziemy. W dodatku mamy fajną pogodę.
Albert Dock gdzie znajduje się Merseyside Maritime Museum ma kształt czworoboku i znajduje się przy nabrzeżu w centrum miasta.
Wstęp jest wolny, co nas bardzo miło zaskoczyło. Pierwsze piętro to typowe muzeum morskie, ale nie nudne i zakurzone, tylko interaktywne. Pomiędzy eksponatami i makietami (między innymi Titanica) wyświetlane są filmy, do tego zdjęcia i np. manekiny marynarzy "obsługujące" jakiś sprzęt. Wszystko wygląda naprawdę realistycznie. Całość jest jest dla mnie świetnie urządzona, półki muzealne że tak powiem nie są zawalone klamotami, nie można się nudzić bo wokół obrazy i dźwięki ale bez przerostu formy nad treścią. Widać wyposażenie statków z XIX i początku XIX wieku, nieco sprzętu bojowego jak działa artyleryjskie czy urządzeń jak peryskop łodzi podwodnej czyli to co się miśkom podoba najbardziej. ;-) Są też wyeksponowane morskie pociski jak torpedy czy bomby głębinowe.
Kolejne piętro dotyczy Liverpoolu, począwszy od lat najdawniejszych przez wieki średnie, XIX-XX wiek aż do współczesności. tutaj widać iż Liverpool to całkiem ciekawe miejsce i wiele tam się działo - to właśnie stąd wypływały transatlantyki jak Titanic czy Lusitania a co za tym idzie rzesza emigrantów szukających szczęścia w nowym świecie.
Wyżej mamy muzeum niewolnictwa czyli krótko mówiąc wystawę poświęconą niewolnikom i wszystkiemu co z tym się wiąże. Liverpool w przeszłości był ważnym portem handlu niewolnikami stąd ta wystawa tutaj. Tutaj mamy murzyńskie chaty, stroje, makiety plantacji, zdjęcia i filmy na temat jak to wszystko wyglądało. Na wielu rysunkach i zdjęciach widać iż nadzorcami niewolników byli inni niewolnicy... W jednym z ciemnych pomieszczeń są cztery ekrany na których jest emitowany film z drogi niewolnika do Ameryki, nakręcony bardzo realistycznie. Całość oceniam jako ciekawą wystawę.
Po tym krótkim zwiedzaniu musimy odjechać, ale zanim to zrobiliśmy poszliśmy coś zjeść. Tanio nie było ale smacznie. Restauracje w Albert Dock niewiele się różnią od restauracji w całej Anglii, są takie same jak wszędzie i wyglądem w środku przypominają późny PRL. Warto zajrzeć do tutejszych sklepów z klamotami dla turystów, nawet fajne rzeczy mają.
Muzeum grupy The Beatles jest również w Albert Dock, ale nie skusiliśmy się z wizytą tam, nie preferuję ich muzyki a koszt 12,5 funta za wstęp dodatkowo mnie zniechęcił. Nazwa muzeum to The Beatles Store.
Druga wycieczkę odbyłem tydzień później w pięcioosobowym składzie - ja, Lucy, Aimee, Stuart i Kelly, zwiedziliśmy te same muzea w Albert Dock - robiłem za przewodnika hehehihehe :D Tym razem dotarliśmy także do U-Boat Story czyli oryginalnej niemieckiej łodzi podwodnej wystawionej po drugiej stronie rzeki Mersey. O tym dalej we wpisie z 27 września 2009.
Podczas tej wycieczki poszliśmy całą bandą na przystań promową aby przepłynąć na drugi brzeg, zobaczyliśmy kawałek miasta i budynki przy nabrzeżu zbudowane w czasach kiedy robiły znacznie większe wrażenie niż obecnie.
Aha - zdjęcia mi się troszkę pomieszały więc przepraszam. Część z nich została zrobiona w czasie drugiej wycieczki z angielskim towarzystwem, hałaśliwym zresztą :P :D