Do Gdańska dojechałem SKMem, nie miałem czasu na zwiedzanie tylko musiałem znaleźć jakieś miejsce do spania. Znalazłem spanie w schronisku młodzieżowym na Wałowej, blisko był inny hotel, slums a 100 złotych za noc chcieli. Tam tylko 4 dychy z jakimś gościem w pokoju. no nic zostawiłem graty, poszedłem obejrzeć pomnik Obrońców Poczty Gdańskiej i ruszyłem na spotkanie z Tomaszem.
Spotkaliśmy się w ogródku piwnym naprzeciwko Wyspy Spichrzów, pogadaliśmy, warto się było zobaczyć bo około 4 latach nie widzenia się nawzajem. Wymiana wieści zajęła nam kilka godzin, wypiliśmy po dwa chmielowe, pożegnaliśmy się. Obiecałem Tomkowi, że jak znowu będę w Gdańsku to dam mu znać i pogadamy ponownie :-)
Pozdrawiam Tomasza i jego dziewczynę ;-)
Wieczorem zanim wróciłem do schroniska nieco poszwendałem się po starym mieście. Klimat niezły, ale nie wiem czy chciałbym tam wynajmować mieszkanie, za dużo chyba hałasów całymi nocami jak dla mnie. Noc w schronisku minęła spokojnie poza jednym drobnym detalem, że współlokator chrapał niemiłosiernie a gwizdanie nic nie pomagało. Także mało spałem.
Z Gdańska jechałem pojazdem szynowym firmy PKP do Chojnic (z przesiadką w Tczewie). Pojazd ów miał dość odpychający wygląd, ale podróż zapamiętałem pozytywnie.