SKM podjechałem do Sopotu, aby pójść sobie na molo i zobaczyć Bałtyk w Trójmieście, bo nigdy polskiego morza w tej części wybrzeża nie widziałem - widziałem w Gdyni, ale co innego że tak przykuło moją uwagę.
Sopor jak to Sopot, kurort taki gdzie dla turysty ruchliwego czyli dla mnie nie ma nic ciekawego do oglądania. Poszedłem prosto w dół w stronę morskiej wody, po drodze minąłem chyba jedyną sopocką atrakcję to jest Krzywy Domek. to jest taki chyba stylizowany budynek wyglądający na taki, który się odbija w jakiejś krzywej szybie. Znacznie ciekawszym widokiem była rzeźba rybaka stojącego na kablu nad ulicą, nie wiem jak się to działo, że ten rybak nie spadał w dół, bo żadnego innego punktu oparcia nie było. Wstęp na molo płatny, wszedłem poszedłem do końca mijając sprzedawczynie klamotów dla turystów. Widok jest przyjemny.
Z mola wykurzyła mnie para homoseksualistów, którzy zaczęli się całować akurat wtedy kiedy usiadłem na ławce obok nich aby coś pogrzebać w aparacie, jeden był biały drugi czarny. No nic poszedłem sobie, bo nie spodobał mi się ten widok.
Następny przystanek Gdańsk i spotkanie z Tomkiem po kilku latach nie widzenia się.