Tego popołudnia pogoda robiła wszystko abyśmy zrezygnowali i w tych okolicznościach jazda na Snaefell nie wydawała się już tak kuszącym pomysłem. Na razie będąc w drodze do Laxey (Manx: Laksaa) mogliśmy podziwiać morze z dużej wysokości, ponieważ miejscowość jak i okoliczne wioski znajdują się na wysokim klifie. Przy ładnej pogodzie musi być super widok. No nic, trochę zdołowani, ale pełni nadziei dojechaliśmy do wioski i wysiedliśmy tam gdzie nam powiedział kierowca aby wysiąść. Od przystanku trzeba się kawałek przejść, ale Laxey Wheel nawet przy złej pogodzie widać z daleka. Wstęp podobnie jak na inne obiekty płatny (oprócz Manx Heritage w Douglas) więc używamy naszego magicznego explorera.
Koło w Laxey ma wysokość ponad 22 metry i szerokość ponad 6 metrów, konstrukcja jest zatem wysokości wieżowca choć na to z daleka nie wygląda. Do 1929 roku koła używano do wypompowywania wody z kopalni w której wydobywano ołów, miedź, cynk i srebro a w szczytowym okresie wydobycia kopalnia zatrudniała do 600 górników. Na miejscu można zobaczyć zdjęcia i dowiedzieć się kilku faktów odnośnie tychże sztolni. Samo koło nadal działa - obraca się, lecz już nie pompuje wody ponieważ nie ma takiej potrzeby - mechanizm koła służący do tego jest nieruchomy. Obiekt musiał być niedawno odnawiany co widać było po świeżej farbie na konstrukcji.
Nasza eksploatacja tego obiektu wyglądała tak; chwilę stania i gadania po czym wspinaliśmy się po wąskich i krętych schodkach do góry. Z góry roztacza się naprawdę niezły widok i to właśnie stojąc tam dostrzegliśmy ścieżkę idącą w las. Decyzja była szybka - złazimy na dół i idziemy obadać kwestię. Zejście po mokrych schodkach nie było dla mnie zbyt zabawne - bałem się poślizgu i gleby z bolesnymi efektami końcowymi, ale jakoś zszedłem szczęśliwie, kaleczniakiem jeszcze chyba nie jestem :-)
Poszliśmy ową wypatrzoną ścieżką, która po zaledwie kilkudziesięciu metrach zaprowadziła nas do wylotu sztolni. Widok prezentował się całkiem miło - po lewej stronie wodospad, przed wejściem płot na którym były kaski budowlane - na spotkanie wyszedł starszy mężczyzna i zaprosił nas do środka. Weszliśmy - sztolnia jest oświetlona, ale i tak wrażenia są niezłe bo jest wąsko i mokro, tym bardziej że na zewnątrz siąpiło. Dotarliśmy do końca czyli jakieś 60 metrów, chwila zastanowienia się jaka to musiała być niewdzięczna i ciężka praca i powrót do świata ludzi. Świat krasnoludów czy goblinów jak dla mnie jest za mokry ;P Za zewnątrz pogadaliśmy w tym człowiekiem co odpowiadał tutaj za wpuszczanie i żegnanie turystów, powiedział nam kilka rzeczy na temat wyspy Man, jej historii itp. warto było przystanąć i zagadać w czym największa zasługa Pawła.
Mieliśmy plan pojechania z powrotem do Douglas i dostania się do Tower of Refuge podczas odpływu. Aby się dowiedzieć czy wyszło odwróć stronę ;-)